Close

KEN ROBINSON: Nauczyciel? To bardzo złożona praca

Wspaniali nauczyciele są często osobami, które otwierają przed nami drzwi. Dlatego mówię, że to bardzo złożona praca. Ludziom, którzy nigdy tego nie robili, wydaje się, że wystarczy wejść do klasy, wyłożyć temat, a na koniec dnia ocenić wypracowania. Oczywiście może to tak wyglądać, ale nie tak pracują wspaniali nauczyciele – mówi Ken Robinson, pisarz, mówca i światowej sławy lider w dziedzinie rozwoju kreatywności.

 

CO MOŻESZ ZROBIĆ?

Niezależnie od tego, czy jesteś uczniem, nauczycielem, rodzicem, dyrektorem placówki czy decydentem,

jeśli w jakikolwiek sposób jesteś zaangażowany w edukację, możesz być częścią zmiany.

Ken RobinsonKreatywne szkoły

„Zapomnij cały ten jazgot o  destruktywnym wpływie zmian technologicznych i gospodarczych na  edukację.

Ken Robinson i  Lou Aronica doskonale opisują wstrząs,  jakiego potrzebujemy,  jeśli mamy mieć dziś wartościową edukację”.

Howard Gardner, autor Inteligencji Wielorakich

 

W wielu krajach wdrażanie spersonalizowanego podejścia do edukacji, jakie rekomendujesz, opartego na szerokim programie i zróżnicowanych metodach nauczania, jest utrudniane przez obowiązek szkolny i związane z nim krajowe standaryzowane egzaminy. Czy zatem uważasz, że edukacja powinna być obowiązkowa?

Trzeba tu uważać, żeby postawić właściwe pytanie. W książce „Kreatywne szkoły” piszę o tym, że każdy z nas żyje w dwóch światach – zewnętrznym, który istnieje niezależnie od tego, czy my istniejemy, oraz w wewnętrznym – świecie naszych myśli, uczuć, doświadczeń i poglądów, który istnieje tylko dlatego, że my istniejemy.

Moim zdaniem najważniejsze jest to, żeby wszystkie dzieci miały szansę zgłębić oba te światy. Problem bardzo często tkwi w tym, że w wielu krajach systemy edukacji, promując intensywne współzawodnictwo i opierając się na wąskim podejściu do nauczania, nie zapewniają do tego odpowiednich warunków. W Stanach Zjednoczonych coraz więcej rodziców zabiera dzieci ze szkół i decyduje się na alternatywne metody nauczania, takie jak edukacja domowa czy kształcenie w różnego rodzaju społecznościach, aby dzieciom takie warunki zapewnić. Rozumiem takie postępowanie.

Jednak optuję za tym, by wdrażać takie warunki we wszystkich szkołach. Wielu rodziców nie może ich samodzielnie zapewnić swoim dzieciom – z powodów finansowych, społecznych czy innych. Dla wielu dzieci zorganizowana edukacja jest najlepszą możliwością. Dlatego poświęcam tak wiele czasu, starając się ulepszać szkoły. W rzeczywistości chodzi nie o to, czy dzieci powinny chodzić do szkoły czy nie, tylko o to, jakie szkoły im oferujemy.

Trzeba tu uważać, żeby postawić właściwe pytanie. W książce „Kreatywne szkoły” piszę o tym, że każdy z nas żyje w dwóch światach – zewnętrznym, który istnieje niezależnie od tego, czy my istniejemy, oraz w wewnętrznym – świecie naszych myśli, uczuć, doświadczeń i poglądów, który istnieje tylko dlatego, że my istniejemy.

Moim zdaniem najważniejsze jest to, żeby wszystkie dzieci miały szansę zgłębić oba te światy. Problem bardzo często tkwi w tym, że w wielu krajach systemy edukacji, promując intensywne współzawodnictwo i opierając się na wąskim podejściu do nauczania, nie zapewniają do tego odpowiednich warunków. W Stanach Zjednoczonych coraz więcej rodziców zabiera dzieci ze szkół i decyduje się na alternatywne metody nauczania, takie jak edukacja domowa czy kształcenie w różnego rodzaju społecznościach, aby dzieciom takie warunki zapewnić. Rozumiem takie postępowanie.

Jednak optuję za tym, by wdrażać takie warunki we wszystkich szkołach. Wielu rodziców nie może ich samodzielnie zapewnić swoim dzieciom – z powodów finansowych, społecznych czy innych. Dla wielu dzieci zorganizowana edukacja jest najlepszą możliwością. Dlatego poświęcam tak wiele czasu, starając się ulepszać szkoły. W rzeczywistości chodzi nie o to, czy dzieci powinny chodzić do szkoły czy nie, tylko o to, jakie szkoły im oferujemy.

Więc nie uważasz, że różnego rodzaju alternatywne formy kształcenia, które są dziś dostępne, są co do zasady lepsze niż edukacja publiczna?

Każda forma edukacji może być niezwykle efektywna i każda może być beznadziejna. Znam osoby, w przypadku których edukacja domowa sprawdziła się doskonale i znam takie, dla których się nie sprawdziła. Znam fantastyczne szkoły publiczne i znam takie, które nie robią dla dzieci nic dobrego.

Są dzieci, które wspaniale rozwinęły swój potencjał, nie otrzymując żadnego wykształcenia, jak na przykład pokazany w głośnym dokumencie „Alfabet” André Stern. Niektórzy posługują się jego przykładem, by argumentować, że szkoły w ogóle nie są dzieciom potrzebne. To bardzo niebezpieczne rozumowanie. Mam przyjemność znać zarówno André, jak i jego ojca Arno. Arno jest artystą i potrafił pobudzić wyobraźnię i zaangażowanie swojego syna w niezwykły sposób. Nie każde dziecko ma taką możliwość.

Przy tak wielkiej skali, z jaką mamy do czynienia w przypadku edukacji, musimy starać się uczynić systemy publicznej edukacji jak najlepszymi. A z całą pewnością znacznie lepszymi, niż są teraz.

Nie ukrywam, że niecierpliwością czekałem na twoją książkę poświęconą edukacji. Od czasu słynnej prelekcji na konferencji TED byłem ciekaw, jaka jest twoja całościowa wizja i koncepcja przemian współczesnych szkół i systemów. W książce „Kreatywne szkoły” zaczynasz rozważania od tego, że dziś musimy przede wszystkim na nowo odpowiedzieć na pytanie, po co jest edukacja. Jaka jest więc twoja odpowiedź?

Rzeczywiście uważam, że podstawowym pytaniem jest pytanie o cel edukacji, bo ludzie mają na ten temat bardzo różne poglądy. Nie mając jasności co do tego, czego chcemy od edukacji, trudno odpowiedzieć na pytanie: jak cel osiągnąć. Niektórzy patrzą na edukację jedynie w kategoriach gospodarczych, twierdząc, że jej najważniejszym celem jest wykształcenie odpowiedniej siły roboczej, by cały kraj miał się dobrze.

Moim zdaniem najważniejszym zadaniem edukacji jest pomóc dzieciom zrozumieć świat wokół nich oraz ich świat wewnętrzny. Żeby to osiągnąć, potrzebujemy przede wszystkim szerokiego programu nauczania oraz zróżnicowanych form kształcenia.

W książce „Kreatywne szkoły” wyodrębniam cztery najważniejsze cele edukacji: gospodarczy, społeczny, kulturowy i osobisty. Ten ostatni jest szczególnie ważny, bo kluczowe jest według mnie to, że wszyscy rodzimy się z niezwykłymi talentami i z ogromnym potencjałem. To, czy je rozwiniemy i czy wykorzystamy ten potencjał, zależy przede wszystkim od warunków, w jakich jesteśmy kształceni.

Propaguję więc takie formy kształcenia, które są spersonalizowane i pomagają uczniom rozwinąć ich indywidualne zainteresowania i talenty, a także są bardziej dostosowane do warunków zewnętrznych. Dzieci wychowujące się w Los Angeles mogą mieć pewne wspólne problemy z tymi wychowującymi się w Gdańsku, ale mają też problemy właściwe tylko tym społecznościom, w których żyją, dlatego edukacja powinna także być dostosowana do konkretnej kultury, do lokalnych okoliczności, powinna angażować lokalną społeczność i być jej częścią.

Najważniejsze są więc według mnie dwie rzeczy: personalizacja edukacji i dostosowywanie jej do konkretnych okoliczności.

Wielu nauczycieli ma w klasie trzydzieścioro dzieci i musi przygotować je do standaryzowanych egzaminów. Wydaje się, że trudno w takich warunkach spersonalizować edukację dla każdego ucznia i rozwijać jego indywidualne zainteresowania.

To całkowicie możliwe. W książce podaję mnóstwo takich przykładów. Wszystko sprowadza się do pedagogiki i programu nauczania. Ostatecznie w edukacji chodzi o ludzi – o konkretne dziewczynki i chłopców, którzy mają własne życie, zainteresowania, pasje, talenty i znajdują się w określonych okolicznościach.

Jeśli zakładamy, że rolą nauczyciela jest zawsze stać z przodu klasy, przekazywać wiedzę i kontrolować grupę, to personalizacja nauczania rzeczywiście wydaje się niezwykle trudnym zadaniem. Ale nauczyciele mają do dyspozycji wiele metod i strategii. Nie twierdzę oczywiście, że powinniśmy całkowicie odejść od nauczania bezpośredniego, bo w niektórych przypadkach jest ono jak najbardziej właściwe. Uważam natomiast, że powinniśmy wprowadzać różnorodne podejście do nauczania, poprzez częstsze wykorzystywanie pracy w grupach, nauczania opartego na szukaniu odpowiedzi na pytania, realizowaniu praktycznych projektów i na innych kreatywnych aktywnościach. Powinniśmy zadbać o to, by dzieci nie siedziały wyłącznie w ławkach, ale by mogły być w szkole fizycznie aktywne. Powinniśmy pobudzać ich zainteresowanie sztuką, praktycznymi zastosowaniami nauk ścisłych czy techniki. To daje także nauczycielowi więcej czasu na pracę z poszczególnymi uczniami.

Ogromne możliwości personalizowania edukacji dają nam dzisiaj nowe technologie.

Tak naprawdę chodzi o to, jak organizujemy nauczanie. Czasem problemy, które musimy rozwiązać, wywołuje sam system. Kiedy zmienia się system, wiele problemów znika.

 

Dla wielu dzieci zorganizowana edukacja jest najlepszą możliwością. Dlatego poświęcam tak wiele czasu, starając się ulepszać szkoły. W rzeczywistości chodzi nie o to, czy dzieci powinny chodzić do szkoły czy nie, tylko o to, jakie szkoły im oferujemy

W książce pięknie piszesz o tym, iż istotą edukacji jest relacja między uczniem a nauczycielem. Jeśli ta relacja nie działa, system nie działa…

…i w żaden sposób nie przesadzam. Myślę, że to właśnie jest esencją nauczania. Jeśli traktujemy edukację inaczej, to szkoła staje się przechowalnią dla dzieci, albo nawet więzieniem. Uczy się w niej przypadkowe dzieci, które trafiły tam z ulicy, ale się ich nie kształci.

Dlatego tak wiele przykładów, które podaję w książce, to szkoły z trudnych obszarów, gdzie ludzie są ubodzy, a odsetek bezrobotnych wysoki. Absolutnie nie chcę powiedzieć, że to, co proponuję, sprawdza się tylko w ładnych dzielnicach zamieszkałych przez klasę średnią.

W różnych szkołach występują różne problemy, takie jak brak zaangażowania uczniów, słabe wyniki w nauce, niskie morale nauczycieli i wiele innych. Dlatego twierdzę, że powinniśmy dostrzec, iż edukacja to bardzo złożony proces. Jeśli zrozumiemy tę złożoność i podejdziemy do niej w sposób dostosowany do konkretnych okoliczności, to możemy te problemy rozwiązać. Ale jeśli patrzymy na edukację jak na proces zniewalania, w którym dzieci muszą siedzieć prosto i czekać, aż się im powie, co mają robić, to taki system staje się przyczyną wielu problemów.

Skoro sądzisz, że w edukacji najważniejsi są uczeń i nauczyciel, to czy można określić najistotniejsze cechy nauczyciela?

Zdecydowanie tak. Poświęciłem temu cały rozdział w książce, zatytułowany „Sztuka nauczania”. Uważam, że nauczanie rzeczywiście jest formą sztuki. W takim sensie, że wymaga umiejętności, biegłości i osądzania własnych działań. To trochę jak bycie doskonałym lekarzem albo prawnikiem. Trzeba mieć ogromną wiedzę, ale trzeba też umieć zastosować tę wiedzę w przypadku konkretnych osób.

Jedną z najważniejszych ról nauczycieli jest inspirowanie uczniów do nauki. Dzieci mają fantastyczną zdolność do uczenia się (zresztą wszyscy ją mamy), ale, jak na ironię, to właśnie proces nauczania zaczyna tę zdolność osłabiać. Nie ma w tym z resztą nic dziwnego – jeśli sadza się dzieci w rzędach na wiele godzin i stara się nauczyć ich materiału stojąc z przodu sali, trudno oczekiwać innych rezultatów.

Sam chodziłem do szkoły i pamiętam to uczucie, kiedy nie mogłem doczekać się dzwonka, żeby rozprostować nogi i wreszcie zrobić coś innego.

Kiedy wspominam swoich nauczycieli, to byli między nimi tacy, którzy mieli w sobie coś niezwykłego, niecodzienną osobowość i wielką pasję do swojego przedmiotu – to mnie intrygowało.

Nie ma jednego, idealnego typu osobowości nauczyciela. Chodzi o płomień pasji do tego, czego uczą i o siłę, by przekazać to uczniom. Jest przecież wielu ludzi, którzy mają ogromną wiedzę z jakiegoś przedmiotu, ale nie potrafią jej przekazać – brakuje im pewnego rodzaju energii i entuzjazmu, by pobudzić ciekawość innych. Dlatego zawsze powtarzam, że w edukacji nie chodzi o uczenie przedmiotu, tylko o uczenie uczniów.

Jedną z najważniejszych ról nauczyciela jest więc inspirowanie. To oczywiście nie oznacza, że musi wchodzić codziennie do klasy i robić imprezę. Wielu z najlepszych nauczycieli, jakich znam, było niezwykle cichych i spokojnych. Po prostu mieli w sobie coś, co wzbudzało moje zainteresowanie.

Po drugie: nauczyciel musi umieć wzbudzić szacunek. Nie da się uczyć, jeśli dzieci nie słuchają. To wielka sztuka, którą nauczyciele muszą opanować: by uczniowie ich słuchali dlatego, że są zainteresowani, a nie dlatego, że zostaną ukarani, jeśli nie będą uważali.

Wspaniali nauczyciele często są także wspaniałymi mentorami, potrafią umocnić swoich podopiecznych. W książkach o żywiole opowiadam wiele historii osób, które odkryły swoje talenty dlatego, że nauczyciel coś w nich dostrzegł, dał możliwości, których inaczej by nie miały. Powiedział: „Możesz to zrobić”. Bardzo często nie znamy swoich talentów albo przyjmujemy je za oczywiste.

Wspaniali nauczyciele są więc często osobami, które otwierają przed nami drzwi. Dlatego mówię, że to bardzo złożona praca. Ludziom, którzy nigdy tego nie robili, wydaje się, że wystarczy wejść do klasy, wyłożyć temat, a na koniec dnia ocenić wypracowania. Oczywiście może to tak wyglądać, ale nie tak pracują wspaniali nauczyciele.

Dziś rodzice mają coraz więcej możliwości, wybierając placówkę dla swoich dzieci. Gdybyś dziś miał posłać swoje dzieci do szkoły, jaką byś wybrał?

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że nie każdy może wybrać szkołę dla swoich dzieci. Nie każdy może pewnego dnia stwierdzić: „Przenoszę dzieci do innej szkoły”. To zależy od bardzo wielu czynników. Dla wielu dzieci szkoły publiczne są jedyną możliwością, dlatego musimy starać się uczynić je jak najlepszymi.

Rodzice mają różne możliwości wspierania dzieci w nauce, temu także poświęcam w książce osobny rozdział. Mogą na przykład współpracować ze szkołą, by wpływać na sposób, w jaki uczy się ich dzieci, mogą postanowić więcej pracować z dziećmi w domu, by dać im możliwości, których być może w szkole nie dostają. Każdy przypadek jest inny.

Jeśli jednak miałbym wybierać szkołę dla swoich dzieci, poszukałbym takiej, która realizuje szeroki i zróżnicowany program nauczania, bo uważam, że w wieku sześciu czy siedmiu lat dzieciom powinno się zapewnić równowagę przedmiotów ścisłych, humanistycznych, sztuki i aktywności fizycznej. I nie mam na myśli tylko sportu, chociaż jest bardzo ważny, ale także choćby taniec. Taniec jest niezwykle ważny w edukacji każdej osoby. Jesteśmy istotami cielesnymi. Jednym z największych problemów szkół jest to, że dzieci całymi godzinami i całymi dniami siedzą w ławkach.

Przy wyborze interesowałaby mnie jednak nie tylko różnorodność programu, ale także kultura i atmosfera samej placówki. Niezwykle ważni są ludzie, którzy w niej pracują i w niej przebywają.

Ludzie pytają mnie czasem, czy zalecałbym szkoły Montessori, Waldorfskie albo demokratyczne. Maria Montessori była niezwykłą wizjonerką i opracowała wspaniały system kształcenia dzieci. Więc odpowiadam: „Co do zasady to dobry wybór. Ale odwiedź konkretną szkołę, poznaj nauczycieli, porozmawiaj z dyrektorem i zobacz, jakie odniesiesz wrażenie”. To trochę jak z muzyką. Ktoś cię pyta, czy lubisz konkrety utwór, a ty odpowiadasz: „no tak, ale zależy, kto go gra”.

Nie ma gwarancji, że jedna szkoła Montessori będzie równie dobra jak inna. Mogą stosować te same metody, ale pracują tam inni ludzie. Rozeznanie czynnika ludzkiego jest bardzo ważne.

Dziś jest także ważne, by rodzice rozumieli, że nasze dzieci żyją w bardzo skomplikowanych środowiskach i społecznościach. Coraz więcej informacji znajduje się w Internecie, coraz więcej ludzi walczy o ich uwagę. Pod wieloma względami dorastają o wiele szybciej, a także muszą radzić sobie z o wiele większą presją niż poprzednie pokolenia. Kiedy ja wracałem ze szkoły, to w domu nie było nawet telefonu. Dziś dzieci mają dostęp do Internetu dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.

Dlatego, jeśli chodzi o wybór szkoły, należy kierować się pewnymi zasadami, ale nie ma wzorca. Trzeba być świadomym, że to rodzaj kreatywnego działania. Całe rodzicielstwo z pewnością się do takich zalicza.

Wywiad został udzielony Wydawnictwu Element oraz czasopismu „Edukacja i Dialog”.

Z Kenem Robinsonem rozmawia Aleksander Baj – jego polski tłumacz i wydawca

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ken-robinson-nauczyciel-to-bardzo-zlozona-praca/pxbs4y