Historia pozytywna rządowego elementarza
„Nasz elementarz”, który wg zapowiedzi MEN miał pozostać w szkołach ale tylko jako materiał dodatkowy do wykorzystania przez nauczycieli, będzie jednak podręcznikiem. Autorzy i nauczyciele, którzy pracowali przy jego przygotowaniu, dostosowali go do nowej podstawy i w nowej wzbogaconej formule pojawi się na rynku.
Przy okazji rozmowy w studiu o kolejnym strajku rodziców w audycji pt. „Podręcznikowy chaos” TOK FM informuje o niepokojach, niepotrzebnych nerwach związanych z dopuszczaniem podręczników do użytku szkolnego. Koniec roku się zbliża, a żaden z nowych podręczników nie otrzymał jeszcze od MEN dopuszczenia do użytku szkolnego. Nowe podstawy programowe ogłoszono bardzo późno, wydawcy pracowali na roboczych dokumentach, stąd nauczyciele z niepokojem oglądają zapowiedzi wydawnictw, próbki nowych opracowań, bo wciąż nie ma decyzji o ostatecznej formie tych książek.
Pozytywnym wydarzeniem na tym tle jest historia rządowego elementarza, który trzy lata temu uwolnił rodziców od corocznych wydatków na zakup podręczników, a dzisiaj przez MEN został uznany za niepotrzebny. Brak jego aktualizacji do nowej podstawy programowej skazywał go na los jedynie dodatkowego materiału do wykorzystania przez nauczycieli na lekcjach. Pomimo faktu, że książka została ostatecznie oceniona dość pozytywnie, a w kolejnych klasach np.w aspektach matematycznych nawet ponadprzeciętnie. Kiedy się już sprawdziła i zaczęła dobrze działać okazuje się już niepotrzebna.
Szczęśliwie dzisiaj, ten powszechnie używany elementarz, dostosowany i uaktualniony „oddolnie” przez autorki i grupę nauczycieli, poprawiony i wzbogacony o nowe treści, o elementy kodowania, będzie konkurować z podręcznikami komercyjnymi.
Będzie mógł być wybierany przez nauczycieli, którym się spodobał i którzy wypracowali już sobie do niego własne materiały i metody pracy.