Kiedy NIK w badaniach spytał nauczycieli, jak się z nim pracuje, okazało się, że nie najgorzej. Po pierwszym roku emocjonalnych dyskusji (zwłaszcza wydawców) nauczyciele generalnie oceniają go dobrze.
Już od trzech lat dzieci w podstawówkach uczą się z darmowego rządowego „Naszego elementarza”. Założony czas jego eksploatacji własnie mija. Pora na druk nowych egzemplarzy. Ale nic z tego – MEN już go nie chce, po pół roku pani minister zmieniła zdanie. Nad projektem pracował zatrudniony w MEN specjalny zespół. Właśnie go rozwiązano. W momencie kiedy wchodzi nowa podstawa programowa i elementarz wymaga dostosowania do niej.
Niestety elementarz ma pecha do polityki.
Projekt darmowego podręcznika, który ograniczył drenaż kieszeni rodziców przez system wydawniczy firmowała poprzednia ekipa, a nowa właśnie reformuje cały system edukacji.
Czy naprawdę trzeba wyeliminować „Nasz elementarz”, zniszczyć cały projekt cały nowatorski projekt, nad którym pracowała ekipa ekspertów i społeczników oparty o wolne licencje, zamiast wprowadzić w nim korekty?
Joanna Kluzik-Rostkowska, była szefowa MEN uważa, że gdyby pani minister nie myślała w kategoriach zemsty politycznej, zachowałaby zespół, który pracował nad elementarzem i wprowadziła niewielkie, niezbędne w nim zmiany. Pracując na gotowym już materiale nie trzeba do tego wielkich pieniędzy.
http://wyborcza.pl/7,75398,21378734,men-pozbywa-sie-darmowego-podrecznika-kosztowal-60-mln-zl.html